Archiwum listopad 2005


lis 29 2005 Bez tytułu
Komentarze: 2

Gdyby w bezsenne noce zacząć zliczać dni, wobec których moja nienawiść rosła lub utrzymywała się na tym samym poziomie, to człowiek umarłby z braku snu.

Dziwne, że ktoś, kto mnie nie zna lub zna słabo uznaje ad hoc takie słowa za oznakę najgorszych cech, jakie tylko można zgromadzić w głowie jednego człowieka albo uznaje niemal za „jądro ciemności”. I tylko słychać, że ponurak, że gbur i milczek, że znowu pesymista i cynik itd.

A w moim przekonaniu to normalny stan rzeczy. Przez pryzmat egocentrycznego postrzegania świata i ludzi: skoro jestem taki, to uznaję to za coś zwyczajnego, normalnego. W końcu trzeba pogodzić się z takim stanem rzeczy, bo inaczej może szlag trafić.

 

uliczny_marzyciel : :
lis 23 2005 Bez tytułu
Komentarze: 6

Lata temu słyszałem pewną opowieść jakiejś pani profesor socjologii o łódzkim życiu studenckim w epoce topornego socrealizmu. W 1949 roku działy się tam rzeczy niesamowite, gdy wokół szalał coraz bardziej sadystyczny stalinizm, ideologię szerzono tak jak nigdy dotąd, a propaganda prześcigała tę rodem z goebbelsowskich marzeń i snów. Na skutek szalejącej urawniłowki powstawały różne nieformalne organizacje studenckie jak np. Związek Nihilistów czy Klub Samobójców. Co ciekawe, w tym ostatnim istotą zainteresowań było oczywiście samobójstwo. Ludzie spotykali się więc potajemnie i dyskutowali, wysłuchiwali czy sami pisali referaty: socjologia samobójstwa, psychologia samobójstwa, lub samobójstwo w literaturze, sztuce, muzyce etc. Najradykalniejszą formą protestu przeciw ponurej rzeczywistości miało być zbiorowe samobójstwo członków Klubu przy użyciu cyjanku potasu. Doszło nawet do tego, że dwoje młodych ludzi porwało się na tak dramatyczny krok i popełnili rzeczywiście samobójstwo.

I to jest w tym interesujące: obecnie samobójstwo popełnia się z innych powodów niż dawniej. Bo kiedyś ludzie pragnęli w ten sposób zaprotestować przeciw czemuś, co ich bolało, raniło do żywego – przeciw okrutnemu terrorowi ideologii komunistycznej, przeciw jawnej niesprawiedliwości skrywanej pod płaszczem tzw. „sprawiedliwości społecznej” czy „konieczności dziejowej”. A dziś? Wrażliwość na krzywdę innych spadła radykalnie w dół niemal na zbity pysk, zawęziliśmy pole widzenie i zainteresowań wyłącznie do własnych spraw, staliśmy się rozbuchanymi indywidualistami, dla których niepowodzenie w istotnej dla nas dziedzinie oznacza katastrofę i koniec świata.

Jedynie z takiego punktu widzenia w chwili obecnej to zjawisko mnie interesuje: jako obserwatora rzeczywistości czy jej badacza.

 

uliczny_marzyciel : :
lis 22 2005 Bez tytułu
Komentarze: 4
Wierzę w to, ale to, w co wierzę jest nierealne.
uliczny_marzyciel : :
lis 19 2005 Bez tytułu
Komentarze: 2
Nie mam nic do powiedzenia, przynajmniej nic ciekawego. Nie, raczej w ogóle nie mam, bo gdybym miał, to przecież w jakiś sposób dałbym do zrozumienia, że jest coś godnego czyjejś uwagi i o czym warto zagaić. Niestety, nie ma nic takiego więc siłą rzeczy nie mogę na ten temat nic ciekawego powiedzieć. Mógłbym oczywiście zażartować, że oto za chwilę zapodam coś ciekawego, że zaskoczę kogoś czymś interesującym lub przynajmniej zajmującym, ale nie, nic z tego. Wszak nie należy mówić, gdy nie ma się nic do powiedzenia, prawda?
uliczny_marzyciel : :
lis 15 2005 Bez tytułu
Komentarze: 7
Być jak Robert Makłowicz... i wstawać sobie na codzień tak gdzieś koło godziny 15:00.
uliczny_marzyciel : :