gru 09 2005

Bez tytułu


Komentarze: 1

One nadal uwielbiają te słupki. Im bliżej końca roku, tym bardziej je kochają. Ba, co ja mówię! Pławią się w nich i nurzają niczym zapaśniczki w kisielu. Napawają się nimi jak pralka starymi skarpetkami, sycą ich widokiem, siłą i demonizmem. Dla nich liczba ukryta w słupku jest niczym widok penisa dla starej panny: jednocześnie sacrum i profanum, chciałabym i boję się, jestem więc ladacznicą i świętą.
A ja nie uwierzę, no kurwa, zwyczajnie nie uwierzę, że facet, jakikolwiek facet dobrowolnie będzie liczył te same słupki po raz czwarty, piąty czy siódmy. Żaden, którego znam, nie zrobi tego z własnej i nieprzymuszonej woli. No po prostu ni chuja bez przymusu.

uliczny_marzyciel : :
16 grudnia 2005, 00:07
...czekam na kolejną notkę...

Dodaj komentarz