sie 01 2004

Bez tytułu


Komentarze: 11

Osiągnąłem już niemal mistrzowski poziom w dziedzinie samooszukiwania: każdej nocy kładę się spać z myślą, że oto jutro będzie pierwszy dzień urzeczywistniania moich najskrytszych marzeń i pragnień.

 

uliczny_marzyciel : :
M&T
04 sierpnia 2004, 22:00
Ani przez chwilę tak nie myślałam ;)
04 sierpnia 2004, 20:56
O rany, rany, bywam dosłowny, ale nie aż tak żeby literalnie i fizycznie kształtować psa (pseudo Kruszynka;-) do twardych lądowań!
Mroczna Tajemnica
04 sierpnia 2004, 20:34
Zagadka. Może ktoś mi wytłumaczy, dlaczego moja wiadomość, napisana o godz. 20:28, uplasowała się jako pierwsza dnia dzisiejszego? No tak, różne rzeczy dzieją się, jak zasiadam przy komputerze. Podobno rzeczy martwe nie mają duszy. Moja rezc martwa chyba ma, i to w dodatku złośliwą.
Mroczna Tajemnica
04 sierpnia 2004, 20:28
Aż tak dalece, to moja wyobraźnia nie sięga :) Pies, jako spadochron? To... byłby bardzo krótki lot. Przynajmniej dla mnie, gdyż rychło ległabym na ziemi, przywalona górą futra. Zimą, to mogłoby być nawet przyjemne, ale latem?! Latem, to ja preferuję innego rodzaju, wierzchnie okrycie. Myślałam raczej o psie, jako wdzięcznym i naturalnym sposobie nawiązywania kontaktów, oraz równie wdzięcznym temacie do, neutralnych, nie nadwyrężających emocji, rozmów. Na początek, rzecz jasna. 20 kg? Kruszynka...:)
04 sierpnia 2004, 15:44
Ha! Szczenię rasy szpic wilczy ma już ponad pół, waży ponad 20 kg nadal podgryza meble domowe (tudzież nieco delikatniej domowników), kopie ogromniaste doy na zewnątrz i w ogóle zachowuje się jakby miał jakieś dwa miesiące. Dex jako spadochron? Nigdy w ten sposób nie myślałem więc pomyślę. I promise!:-)
Mroczna Tajemnica
04 sierpnia 2004, 11:44
Chcę. Chcę....ale nie mam wystarczającej motywacji? Podobno, trzeba osiągnąć dno, by odbić się w górę. Osobiście bym nie radziła, bo można sobie potłuc co nie bądź... Nie ma innej rady, trzeba rozwinąc skrzydła, żeby móc latać. Pierwsze próby, nie będą łatwe, lekkie i przyjemne...chociaż kto wie? A nuż znajdzie się jakaś pomocna dłoń :) Tego życzę. Tylko każdy, nawet najbardziej oddany, wierny i kochający spadachron, może kiedyś pęknąć od nadmiaru wysiłku. Trzeba mu troszkę dopomóc w staraniach. A...na początek sugeruję nabyć szczenię, rasy dużej. Znakomicie uwalnia uczucia i emocje, zbieranie pierza z rozdartych poduszek, tudzież klejenie tapet zerwanych ze ściany... naprawdę znakomice :)
02 sierpnia 2004, 22:42
Prawdaż. Wybacz, ale to nie jest tak, że nie chcę tego przerywać. Chcę.
Mroczna Tajemnica
02 sierpnia 2004, 19:34
Hmm... powiedziałabym raczej, że nie z samooszukiwaniem mamy tu do czynienia, a raczej z samodestrukcją. Bo jakże inaczej nazwać permanentny stan izolacji samego siebie, od tego co w tym świecie nie tylko złe, ale i dobre? Owszem, niektórym gwiadka sama spada z nieba, ale cała rzesza śmiertelników musi po nią sięgnąć. A więc tym samym wykrzesać z siebie odrobinę entuzjazmu i chęci działania. Trudno o to, kiedy się całe dnie i noce, pogrążonym jest w apatycznej melancholii duszy i ciała. Nieprawdaż?
02 sierpnia 2004, 19:16
Równie dobrze mogę powiedzieć: \"mistrzostwo adieu!\"
02 sierpnia 2004, 00:22
Ja to nawet takich złudzeń nie mam:D
01 sierpnia 2004, 23:47
Niemal. Mistrzostwo będzie kiedy będziesz budził się z tym przeświadczeniem.

Dodaj komentarz