maj 29 2005

Bez tytułu


Komentarze: 3
Jeśli ktoś nie ma nikogo, jeśli brak mu drugiej osoby, to tak jakby nieżył. Jego życie wypełnia pustka, szereg takich samych dni, chwil, wieczorów i nocy, nie istnieją żadne wzruszenia, żadne głębsze uczucia. I gdy staje się coś, czego się nie spodziewał - ktoś otwiera się przed nim, staje się kimś zupełnie innym, następuje metamorfoza, jego życie się odmienia, zaczyna lśnić jaśniejszym blaskiem. I czasami nawet zwykła prośba o coś, cokolwiek, drobiazg, pozwala mu żyć pełniej, pozwala radować się, cieszyć nawet takim drobiazgiem. Czasami cieszy się jak wariat, gdy może zrobić coś dla tej osoby. Sama myśl o tym może od razu czynić kimś innym, może uskrzydlać, dodawać niesamowitej energii i żaru. I wcale nie przesadzam mówiąc o uszczęśliwianiu w ten dziwny sposób. Wiesz, dlaczego? Bo wówczas czuje się komuś potrzebny. Być komuś potrzebnym i móc to odczuwać – to niezwykłe uczucie i lek na tęsknotę za kimś bliskim. W głowie takiego człowieka dzieją się niesamowite rzeczy, gdy nagle uświadamia sobie: „jestem komuś potrzebny, jestem komuś potrzebny...”. Ktoś napisał: „Nikt nie jest samoistną wyspą...”. Proszę, nie pozwalaj mi być pustą rafą.
uliczny_marzyciel : :
30 maja 2005, 19:41
wzruszyłam się bo takie to prawdziwe i... mi bliskie...
29 maja 2005, 18:53
słusznie prawisz. najważniejsze to móc się z kimś przełamać myślą, jak opłatkiem.
29 maja 2005, 17:40
Nawet nie wiesz jak Cię doskonale rozumiem...

Dodaj komentarz