paź 02 2005

Bez tytułu


Komentarze: 4
Ilekroć rysowała się szansa w moim życiu na coś trwałego, zawsze prędzej czy późnej towarzyszyła temu myśl mówiąca, aby nie wiązać się na dłużej. Szeptała z politowaniem: "po co ci to, skoro pociągniesz jeszcze z pół roku, może rok, góra dwa lata? I co później? Chcesz kogoś unieszczęśliwiać?".
uliczny_marzyciel : :
03 października 2005, 16:55
...nawet jeśli to...każdy ma prawo do szczęścia...ważne tylko,żeby go nie budować na fudamencie z kradzionych cegieł...
02 października 2005, 13:05
żeby była jasność, mam na myśli zdrowie i życie, długość życia, a nie gdybanie.
www.loris.prv.pl
02 października 2005, 12:09
a jeśli tym razem się mylisz i nie tylko uszczęśliwisz kogoś, ale i samą siebie? czy naprawde jest sens mówić, NIE?
02 października 2005, 12:05
tez mam takie zapedy...ale staram sie je opanowywac... bo nie chce byc stara zgryzliwa samotna babcia ;) ktora bedzie siedziec w bujamym fotelu i jeczec i gdybac ...a zakladanie czegos z gory nie ma sensu, bo przez te \"pol roku, moze rok, gora dwa\" moze sie tyyyle zmienic... bierz co zycie daje ;) poki daje....a \"w praniu wyjdzie reszta\"

Dodaj komentarz