W pracy pierwsze, co dało się wyczuć od rana, to zalatujący z łazienki (a może z kibla?) intensywny fetor rozpuszczalnika. Oczywiście, nikt nic nie wie, nikt nic nie widział, a tym bardziej nikt nic nie robił, zwłaszcza rozpuszczalnikiem. Niektórzy we własnej pracy dostrzegają atmosferę wzajemnej życzliwości przypominającą tę z kolejek po towar w latach osiemdziesiątych, przepaloną od wieków żarówkę czy podejrzenie ciąży u koleżanki, a my fetorek.
Cóż, nie można było tego ukrywać w nieskończoność. Prawda, wstydliwa i mroczna, uciskana i przemilczana, musiała w końcu ujrzeć światło dzienne. No, ale co poradzę, gdy okazuje się, że sramy już tylko syntetykami? Smutne, prawda?
Ale jak zabraknie papieru toaletowego, a nie spotrzeżemy tego w pore? to już jest depresja!!
Dodaj komentarz