Czy można już nie wierzyć, ale jednocześnie mieć nadzieję?
Mroczna Tajemnica
24 czerwca 2004, 22:03
Myślę, co by tu mądrego napisać, jako że prosta ze mnie dziewczyna :) I nie przychodzi mi nic innego do głowy jak to, że dla mnie wiara jest celem, a nadzieja jest drogą, która ku niemu wiedzie. Czasem kręte meandry losu, zaprowadzą nas na manowce i lądujemy w gęstym lesie rozpaczy i zagubienia, tracąc z oczu horyzont. Niestety, nie zawsze ścieżka, którą kroczymy jest tą właściwą, mimo że krajobraz wydaje nam się...hmmm.... sprzyjający. I mimo, że nam się to nie podoba musimy zawrócić i poszukać jej na nowo. Chyba potrzeba dużo wewnętrznej siły, mądrości życiowej, a przede wszystkim cierpliwości, by nie poddać się i wytrwać. Ale czy cel nie jest tego warty? Tak mi się wydaje, że ciężko jest żyć, w nic nie wierząc. Wystarczy, że będziemy potrafili, zmienić to co zmienić się da, a czego się nie da - po prostu zaakceptować (bo przecież proste rozwiązania są najlepsze :) To dobry sposób na to, by wyciszyć się, osiągnąć spokój i równowagę wewnęt
eh chyba nie....to sie wyklucza....a może jednak...tak można mieć......ale we własnym przekonaniu nie miec...to takie dziwne, prawda?..eh....takie dziwne....samemu można uważać że się nie ma nadzieji, a tak naprawde w głębi duszy czekasz na coś lepszego...tak to jest to.....nie chcesz sie przyznać że ją jeszcze masz i dlatego wmawiasz sobie że nie..że jej juz nie ma...że odeszła....w zapomnienie....jak wczorajszy dzien....pozdrówka
Dodaj komentarz