Bez tytułu
Komentarze: 4
Kiedyś rytuału niszczenia przeszłości czy raczej jej palenia dokonywałem niemal uroczyście z całą tą śmieszną otoczką: palenie listów czy maili albo w najgorszym wypadku ich darcie. Wszystko zresztą dokonywało się po wielu wahaniach, wątpliwościach i podchodach oraz myślach typu "a może jednak nie...". Obecnie dzieje się to już bez żadnych emocji: kilka tygodni wstecz diabli wzięli program pocztowy wraz ze wszystkimi listami, mailami, zdjęciami i adresami. Kiedyś pewnie wściekałbym się i próbował za wszelką cenę odzyskać zawartość skrzynki. Teraz nie obchodzi mnie zupełnie ten skansen.
Dodaj komentarz