Ilekroć wraca ten tępy ból w piersiach, ilekroć pojawiają się trudności z oddychaniem, tylekroć świadomość śmiertelności, kruchości czy najwłaściwiej "zdychalności" własnego życia staje się dla mnie niebezpiecznie namacalna i mocniejsza. Mocniejsza, ale jednocześnie paraliżująca, bo perswadująca po cichu o rezygnacji z przywiązywania się do kogokolwiek i czegokolwiek oraz rezygnacji z jakiejkolwiek formy angażowania się w związki międzyludzkie.
Dodaj komentarz