może by tak wszystko pierdolnąć i wyjechać...
Komentarze: 2
"Egzaminy wstępne na nauki polityczne, profesor rozmawia z kandydatką:
- Co pani wiadomo na temat programu ekonomicznego ministra Hausnera?
Dziewczyna milczy.
- Co pani wie o polityce społecznej Leszka Millera?
Dziewczyna milczy.
- A wie pani chociaż, kto to jest Leszek Miller?
Dziewczyna milczy.
Profesor lekko się irytuje i pyta:
- A skad pani pochodzi?
Dziewczyna odpowiada:
- Z Bieszczad, panie profesorze.
Profesor podchodzi do okna, wygląda nostalgicznie na ulicę, kiwa znacząco głową i mówi do siebie w głębokim zamyśleniu:
- Kurwa, może by tak wszystko pierdolnąć i wyjechać w Bieszczady?"
Mam coraz większą ochotę zrobić to, co profesor z dowcipu, bo rzeczywistośc wygląda tak, że szefowa oświadczyła:
- Zapomnij o urlopie!
Jedyne co udało się wytargować, to pięć, pięć marnych dni przyszłego tygodnia! Jak znam życie, to dłuższy urlop będzie do wykorzystania w listopadzie lub grudniu. R-e-w-e-l-a-c-j-a! Pociesza trochę myśl, że obrót miesięcznie kasą rzędu 100 tysięcy złotych budzi w wyobraźni możliwość zrobienia przewałki z tej kasy i zostawienia wszystkiego głęboko...
Frustracja? A jakże! I to jaka! Na szczęście, nic mnie w tym "burdelu" nie trzyma. Nie mam zamiaru wiecznie siedzieć za biurkiem i słuchać narzekań sfrustrowanych samotnych matek na ojców nie płacących alimentów, nie utrzymujacych dzieci i pijacych notorycznie czy też na "radosną twórczość" ustawodawców, ktorzy przed wyborami robią wszystkim tak dobrze, jak to tylko w bajkach można poczytać.
Zawsze znajda się tacy co maja gorzej - np ja nie mam widoków na urlop, zapewne bedzie on ale gdy kalesony pod spodnie chłopcięta mali i duzi zakładac będą :)Są tez co mają lepiej- urlop dwumiesięczny :) Pa
Co z tego, że nadeszły wakacje, czas odpoczynku dla niektórych, kiedy nie można się nimi cieszyć... Jak dobrze, że póki co ja należę do tych szczęściarzy. Czym jest 5 dni w porównaniu do całego roku zmagań. Pozostaje mi tylko życzyć Ci, żebyś jakoś się trzymał. Pozdrawiam.
Dodaj komentarz