nigdzie
Komentarze: 4
Co w końcu poradzimy na to, że człowiek nie rodzi się we właściwej epoce. Angielski dobrze to określa „nowhere man” – człowiek bez korzeni, bez przywiązania do kogokolwiek i do czegokolwiek, no, może poza kilkoma drobiazgami. Do pewnego momentu można żyć na przekór innym czy - jak to się mówi - na złość innym, ale po jakimś czasie jest to coraz mniej zabawne, zaczyna po prostu nużyć i męczyć. Komu to potrzebne? Komuś, kto pojawia się nagle w drzwiach i mówi: „stary, kurwa, żenię się, tzn. muszę – ona jest w ciąży, napij się ze mną” albo komuś, kto ma dylemat: „...ona już tyle czasu nie miała okresu, a jak zajdzie, co robić...”? Śmieszne to wszystko. Podrzędna tragifarsa z trzeciorzędnego prowincjonalnego teatrzyku.
Dodaj komentarz