Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28
|
29 |
30 |
01 |
02 |
Archiwum 28 września 2005
O nie! Nie będzie mi tu pinda pierdolić o naganie. Niech spróbuje. To ja tyram jak wół. Nie dość, że ryję po godzinach, za co nikt nie zabuli, nie dość, że pracuję przy biurku dla karła z wadą wzrostu, a nie normalnie wyrośniętego faceta, nie dość, że niemal nie wstaję od tego jebanego biurka, nie dość, że na porządku dziennym są komentarze ludzi "was to najlepiej byloby wyjebać jakimś granatem", to ten pierdolony babsztyl mówi o naganie! A tego, że przez takich skurwysynów, meneli, żuli i nierobów wylądowałem na kilka miechów w szpitalu, to się już nie widzi! Niech jeszcze raz wspomni, a naślę inspekcję pracy, bo siedzenie przez 8 godzin w tym jebanym dymie z fajek, które ona z koleżanką wciąż buli to nie jest pierdolony pikuś. A przecież kurwa mówiłem, że lekarz zalecał mi unikanie zadymionych i zakurzonych pomieszczeń. A obecne kłopoty ze zdrowiem to niby kurwa skąd? Z choinki? Niech usłyszę o naganie jeszcze raz. To wygarnę jebanym nieukom, co to przez pięć lat nie potrafią nauczyć się różnicy między podglądem wydruku dokumentu Worda od jego normalnego widoku i za kazdym razem piszczą: "a co to się zrobiłoooo?". Wygarnę o ciągłym łażeniu do fryzjera, choć nie fryzjer, a kurwa tylko felczer może im pomóc, wygarnę o ciągłym lataniu na jebane zakupy tam i z powrotem jak rumuńscy handlarze.