Najnowsze wpisy, strona 10


wrz 06 2005 Bez tytułu
Komentarze: 4

Poraża mnie ignorancja, jaka wykazują kobiety, jeśli chodzi o zbliżanie się do komputera (ktoś inny na moim miejscu napisałby po prostu, że go rozpierdala babskie nieuctwo w dziedzinie komputerów).

Jestem w stanie niektóre rzeczy zrozumieć lub przynajmniej próbować pojąć, ale tego, że:

1)      wołają cię za każdym razem gdy chcą włączyć serwer,

2)      wołają cię za każdym razem gdy mają wyłączyć serwer,

3)      nie potrafią sprawdzić najzwyklej w świecie poczty elektronicznej już od wieków niemal skonfigurowanym Outlookiem,

4)      wołają cię za każdym razem, gdy drukarka im nie chce drukować, a wystarczy ponowić zadanie, uzupełnić papier lub wykonać równie idiotycznie prostą czynność,

5)      wołają cię, gdy „coś się samo (sic!) poprzestawiało” i albo zjada literki albo nie chce się przestawić albo widać kilka kartek naraz etc.

 

nie zrozumiem i nie pojmę za żadne skarby świata!

 

Kobiety, przecież to nie szkoła, tu nie trzeba niczego zakuwać na pamięć. Naprawdę. Wystarczy trochę pomyślunku. Rozumiem, że gdy w poukładany i wykuty na pamięć bieg wydarzeń (po czynności a wykonać b, wcisnąć c i wpisać d…) wkrada się coś nieoczekiwanego, to można czuć się lekko zaskoczonym lub wpaść w panikę, ale do cholery od tego jest klawiatura i mysz, aby to zmienić! Przecież to zalatuje jakimś chorym nieróbstwem! A na wasze miejsce znalazłoby się mnóstwo chętnych, którzy bez mrugnięcia okiem zrobiliby (i zrobiłyby – żeby było jasne!) co trzeba.

 

uliczny_marzyciel : :
sie 31 2005 Bez tytułu
Komentarze: 2
Michał Płoski napisał: "Mój Nazaret leży w Górach Świętokrzyskich. Mijam oddaloną od szosy wioskę, Ścieżka wiedzie przez pola w stronę okrytego lasem pasma wzgórz. Ze starego sadu umykają sójki, zaś sikorki koło chaty nie przejmują się moim przybyciem. Rozpalam pod kuchnią. Suche szczapy strzelają i huczy ogień. Przynoszę wodę, rąbię przed domem drwa i co jakiś czas dokładam do pieca. Woda w czajniku bulgoce i można już zrzucić kurtkę i czapkę, i zasiąść do herbaty. Krótki dzień schodzi mi w lesie, skąd znoszę gałęzie. O zmierzchu wracam do chaty. Na tlący się żar rzucam szczapki, zapalam lampę naftową, wyjmuję chleb. Głęboka cisza. W lesie dusza powoli odzyskuje swą naturę. Ustępują napięcia. Tu nie ma brzydkich dni". Mój Nazaret odnajduję w Bieszczadach.
uliczny_marzyciel : :
sie 07 2005 Bez tytułu
Komentarze: 0
Biorę ostry nóż do ręki, ważę go w dłoni, powoli obracam w palcach, otwieram bez pośpiechu składane ostrze, przyglądam się z bliska cienkiej krawędzi, którą zbliżam do dłoni. Przy zetknięciu nie czuję wcale chłodu stali, lecz lekki ciężar. Przy mocniejszym nacisku nie czuję bólu, lecz pieczenie. Widzę teraz dokładnie niewielki ślad po ostrzu. Na bielszej linii skóry pojawiaja się pierwsze krople krwi. Wyglądają niczym krople potu.
uliczny_marzyciel : :
sie 06 2005 Bez tytułu
Komentarze: 2
Zawsze zastanawiałem się, jak to jest być wrednym skurwysynem. Teraz już wiem. Jestem nim.
uliczny_marzyciel : :
sie 05 2005 Bez tytułu
Komentarze: 0
Bij, bij naprawdę mocno, uderzaj jak najsilniej, wal tak, aby zabolało, ładuj z całej siły, nie miej litości, bij moje serce, bij.
uliczny_marzyciel : :